18.05.2022
i przyjaźń moich klientów. Znam wielu właścicieli przeróżnych barów, którym zależy tylko i wyłącznie na utargu, ale dziadek wpoił mi inną filozofię życia, nasza etyka pracy różni się od etyki pracy tamtych osób i jestem mu za to wdzięczny.
Nigdy nie zapomnę, jak wieczorami wracał zmęczony do domu, siadał przy stole i wzdychał ciężko nieraz zmartwiony małą ilością gości w tablao. Jego humor zmieniał się automatycznie, gdy tyko babcia pytała go jak minął dzień, w jego oczach pojawiał się błysk, zaczynał żywo opowiadać co się wydarzyło, kogo spotkał i co przedstawili artyści.
Babcia słuchając tych niestworzonych opowieści uznawała, że dziadek powinien prowadzić dziennik i je spisywać. Zapewne powstałby z tego niezły zbiór opowiadań, ale dziadek zawsze machał na to ręką
i mówił, że on jest od wspierania flamenco i nalewania piwa, a nie od pisania książek.
Osobiście uważałem, że to genialny pomysł, dlatego jako mały dzieciak wymyślałem kontynuacje zasłyszanych historii i po kryjomu zapełniałem nimi zeszyty, a odkąd zacząłem pracować we Flamenqueando prowadzę dziennik, w którym zapisuję najciekawsze scenariusze. Kto wie, może kiedyś historie naszych klientów staną się światowym bestsellerem?
Komentarze
Prześlij komentarz