23.04.2022

    Rzadko zamykam tablao z powodu imprez prywatnych i rzadko też na takowe wydarzenia je wynajmuję, ale urodziny dziadka to okazja inna i ważniejsza niż inne. Postanowiłem zorganizować coś naprawdę wielkiego, odkąd to pierwsze pocovidowe urodziny Manuela Tejady. 

    Kilka tygodni temu rozesłałem zaproszenia do wieloletnich znajomych dziadka; do osób, które pomogły mu przy rozkręceniu Flamenqueando i do wszystkich artystów, którzy na przestrzeni lat występowali w naszym barze i których dziadek szczerze uwielbia.  

    Wczoraj zamknąłem bar o 15:00 i wziąłem się za przygotowania. Część zaproszonych gości postanowiła przygotować “mały” koncert w stylu fiesty specjalnie dla dziadkaOsiemdziesięciolatkowie i dwudziestoparolatkowie, którzy połączyli swoje siły, przyszli przed rozpoczęciem imprezy, żeby wszystko dokładnie ustalić.  Tę pseudo próbę podsumowali słowami: 

 

I tak wszystko będzie improwizowane. 

 
Rozbawili mnie tym, ale czym by było flamenco bez improwizacji...?  

    Poprosiłem dziadka, żeby przyszedł wieczorem do tablao pod pretekstem chęci poznać jego opinii na temat nowego artysty, którego chcę zatrudnić. Jako że jego urodziny tak naprawdę wypadają dziś, przyszedł nie spodziewając się niczego. Zdziwienie, które pojawiło się na jego twarzy, gdy przekroczył próg baru, było nie do opisania. Ucieszyłem się, że udało mi się zorganizować tę niezapomnianą noc specjalnie dla niego.   

    Ponad pięćdziesiątka rodziny, przyjaciół i bliskich znajomych, spontaniczny koncert, litry tinto i piwa, zabawa do późnych godzin nocnych i flamenco – takie właśnie były siedemdziesiąte siódme urodziny mojego dziadka, odzwierciedlały całe jego dotychczasowe życie, z którego brał pełnymi garściami, ciesząc się nawet najmniejszymi przyjemnościami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

23.05.2022

09.05.2022